Strony

Nie taki król straszny jak go malują - czyli adopcja niepełnosprawnego królika.

Ilu z Was szukając królika do adopcji  brało lub bierze pod uwagę królika innego, a może niepełnosprawnego? Czy należy się obawiać? Jak się przygotować? Czy adopcja zdrowego króla daje nam gwarancję na wieczne zdrowie? Nie, nie daje. 

Jak wygląda życie z niepełnosprawnym królikiem? O tym właśnie opowie wam dziś Wojtek i Dorota, którzy pod swoim dachem gościli króla niezwykłego. Króla którego pokochało WIELU. Poznajcie Kłopota 💛



Jestem Kłopot - dziś Wojtek opowie Wam o naszym wspólnym życiu! Zapraszam Was 💛 

Powiedzcie kilka słów o swoim króliku


Jesteśmy Dorota i Wojtek i adoptowaliśmy królika imieniem Kłopot. Był on białym hodowlańcem o czerwonych oczkach. Miał piękne długie uszy. Niestety, jego lewa łapka na zawsze pozostała bezwładną kończyną która w dodatku brzydko się zrosła. Dla wielu osób taki królik nie jest ładny. Dla nas jednak był wspaniałym towarzyszem, sprawiał że nasze dni były jeszcze ciekawsze.


Odpoczynek na świeżym powietrzu ☀

Poczucie bezpieczeństwa 😊



Był?


Tak. Kłopotka już nie ma przeszło rok. Odszedł od nas z dnia na dzień i nic już nie mogliśmy z tym zrobić. Tęsknimy za nim bardzo. 


Co się stało?


Kłopot miał wiele problemów. Przygoda z tą łapką, do tego jako maluch miał problemy z niedowagą, co też zagrażało jego życiu. Pamiętam z opowieści, że weterynarze walczyli o każdy jego gram, żeby maluch mógł przeżyć i się rozwijać. Potem ze względu na problemy z łapką, wielkie uszy zaczęły mu ciążyć, główka “opadała” w dół i zatarł sobie oczko. Trzeba było mu to oczko codziennie kropić, potem smarować różnymi cudami aptecznymi. Wreszcie gdy Kłopotka zabrakło, dowiedzieliśmy się że miał jeszcze wrodzoną wadę serca która nam go zabrała.


Kłopot i Lesio - oboje wyjątkowi, oboje za tęczowym moste. Takich przyjaciół pamięta się przez całę życie 🐶🐰 
Kłopot i jego małżonka Kropka 💜

Skąd pomysł, żeby adoptować niepełnosprawnego królika?


W internecie jest wszystko. Najpierw adoptowaliśmy małą czarną miniaturkę z uroczą białą plamką na nosku. W skrócie: Kropka. Kiedy dowiedzieliśmy się że karmy ze sklepów zoologicznych to nie jedyna słuszna dieta królika, zaczęliśmy szukać materiałów na temat żywienia królików. Po drodze odwiedziliśmy kilka stron królików na Facebooku i trafiliśmy między innymi na “Honey - disabled rabbit”. Bardzo nas urzekła historia Honki. Podobało nam się, że królik ze swoją panią jest niemal wszędzie - historia tej przyjaźni do dziś jest dla nas inspirująca. Niedługo później przeczytaliśmy że królikom lepiej w parze i postanowiliśmy, że znajdziemy Kropce dżentlemana. Napisaliśmy komentarz na facebookowym profilu śląskiego SPK, w którym wyraziliśmy chęć adopcji jakiegokolwiek królika - nawet niepełnosprawnego. I tak się zaczęło - szybko weszliśmy w kontakt z odpowiednimi ludźmi z SPK, przedstawiono nam Kłopota i...Został z nami.


Tyci Kłopotek - jeszcze pod opieką Śląskiego Kóliczoka

Cieszyliście się?


Ciężko to nazwać radością. To raczej było wyzwanie, bo nie wiedzieliśmy co z Kłopotem robić. Była radość że nasza samotna królica wreszcie ma z kim pogadać, ale i konsternacja - przecież to żywe stworzenie wymagające szczególnej opieki - a co jak nie damy rady?


Król kanapowy! :) 

Ale daliście radę, prawda?


Tak, na szczęście byliśmy w stanie zapewnić mu fajne warunki. Po 3-4 miesiącach Kłopot z Kropką były już królikami bezklatkowymi. Początkowo mieli do dyspozycji całe mieszkanie, z czasem przyszedł do nas też pies i trzeba było zwierzaki oddzielać na czas naszej nieobecności - królikom przypadł więc salon. W prawdzie zwierzaki się dogadywały wzorowo, ale trzeba na zimne dmuchać.
Udało nam się podzielić dobrze obowiązki. Pielęgnacja, sprzątanie. Szybko złapaliśmy rytm. Powiedzmy sobie szczerze - zakropienie oka królikowi zajmuje kilka sekund, licząc jeszcze czas potrzebny na złapanie go. Jak się człowiek wprawi, to nie czuje że mu czas ulatuje. Więcej czasu tracimy na ulicach na czerwonym świetle :). Owszem, trzeba było z nim częściej zaglądać do weterynarza - ale nikt tego nie krył przy adopcji. Właściwie to poproszono nas żeby z nim przychodzić częściej, choćby tylko “przywitać się”, pokazać go i wyjść (takie kontrole mieliśmy gratis!).


Przyjaźń miewa różne oblicza. 


Czego ta przygoda Was nauczyła?


Przede wszystkim cierpliwości i systematyczności. Nie było wymówek - Kłopot musiał być doglądany każdego dnia. Każdy wyjazd na weekend musiał być tak zaplanowany, by Kłopot nie został bez opieki. Wojtek jeździł z pracy na delegacje, więc oboje musieliśmy wiedzieć jak się Kłopotem zająć.
Przekonaliśmy się też, że niepełnosprawność królika to żaden problem. Królik mimo swoich problemów jest wciąż pogodnym i kochającym zwierzakiem. Nie narzeka, nie marudzi. Ludzie mogliby się wiele od nich uczyć. Królik ma swoje cele. Są proste - jeść, pić, odpocząć, poruszać się, żyć. Nie ważne czy jest zdrowy czy nie - on te cele realizuje!


Wierny przyjaciel 💕

Kłopot był niepowtarzalnym królikiem i wciąż go ciepło wspominamy. Mamy nadzieję że nasza krótka historia przekona również innych ludzi do adopcji niepełnosprawnego zwierzaka. Jest ich dużo i to one najbardziej potrzebują domu. Nie schroniska, w którym takich niepełnosprawnych może być więcej, tylko domu, gdzie wszyscy odpowiedzialni domownicy otoczą je opieką i miłością. One się odwdzięczą i to bardzo!



Wy sprzątajcie, ja odpoczywam 👍


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Czytam i widzę mojego Balcerka. Kończyny tylne porażone, przednia prawa również. Bacius porusza się na swoim kocyku przesuwając się na brzuchu lub robiąc przewroty przez plecki. Dokładnie taki sam problem z oczkiem, miał ropień, były zakrapiania skończyło się dobrze ale konieczna była operacyjna korekta powieki. Kochamy go najbardziej ze wszystkich królików, które spotkaliśmy w naszym życiu. Balcerek jest bardzo kontaktywny, lubi ludzi, podziwiam jego cierpliwość i odwagę.